FORUM MIŁOŚNIKÓW PISMA ŚWIĘTEGO
TWOJE SŁOWO JEST PRAWDĄ (JANA 17:17)

Kącik zwierzeń - Pierwsza ewangelizacja (moje wrażenia)

Iwona - 2014-02-05, 00:18
Temat postu: Pierwsza ewangelizacja (moje wrażenia)
Postanowiłam podzielić się z wami wrażeniami z mojej pierwszej ewangelizacji. Na początku nie wiedzieliśmy wcale ani gdzie będziemy ewangelizować, ani w jaki sposób. Co pięć minut zmieniały się pomysły, ale wreszcie zdecydowaliśmy się na formę ewangelizacji połączoną z modlitwą. Na początku byliśmy w kościele na Adoracji Najświętszego Sakramentu. Wszystko w modlitwie Bogu zawierzyliśmy. Potem zdecydowaliśmy, że pojedziemy metrem i będziemy ewangelizować przy którejś ze stacji metra. W sumie zaczęło już się w samym metrze bo tam zaczęliśmy się modlić, śpiewać piosenki religijne. Było nas jakieś czterdzieści osób. Ludzie się dziwili mocno. Wysiedliśmy na jednej ze stacji metra ( Ratusz Arsenał) no i tam to samo. Modlimy się, ludzie podchodzą, słuchają my z nimi rozmawiamy i tak próbujemy ewangelizować. Przegonił nas jakiś policjant. Mówił: "przy ulicy obok jest kościół. Tam możecie takie rzeczy robić, ale tutaj nie. Tu nie ma miejsca na tego typu rzeczy". Wsiedliśmy w metro i idziemy dalej. Próbowaliśmy się znów w pociągu metra modlić i głosić ewangelię, ale nas uciszył jakiś ateista, który krzyczał, że on sobie czegoś takiego nie życzy. Uszanowaliśmy jego wolę. Wysiedliśmy w centrum Warszawy. Wyszliśmy ze stacji metra na zewnątrz i tam zaczęliśmy się modlić i chwalić Pana Boga. Z czasem ludzie się zatrzymywali przy nas i słuchali. Wtedy ktoś z nas do nich podchodził i rozmawiał, a w rozmowie głosił Ewangelię. No i ja podeszłam do takiej pani (około 50 lat miała tak na oko) i to była pierwsza osoba, której głosiłam. Widać w jej oczach było, że była bardzo przejęta tym wszystkim i mnie słuchała. Zaczęła rozważać wszystko i dobrze. A jej mówiłam, o miłości Bożej, odkupieniu i zbawieniu, które dokonało się na krzyżu, o tym, że Bóg grzechy przebacza itd. Oczywiście modlę się za nią. Blisko nas rozdawano przez jakiś czas pożywienie biednym i bezdomnym. Ja tak patrzyłam w ich stronę. Rozdawali od jakiegoś czasu i chyba wszystko poszło. Po jakichś piętnastu minutach podeszła do nas jakaś uboga rodzina. Widać było, że są biedni. Pytali się mnie czy mam coś do jedzenia. Ja powiedziałam, że nie mam (w torbie miałam tylko butelkę wody i kilka innych swoich rzeczy, ale jedzenia nie miałam). Popytałam wśród naszych czy ktoś coś do jedzenia nie ma, ale znalazł się jedynie chłopak co miał trzy kajzerki. Oni spóźnili się na to jedzenie co było dla ubogich rozdawane. Zaczęli się bardzo przejmować. Był z nami ksiądz, więc podeszłam do niego. Powiedziałam jaka jest sytuacja czyli, że przyszła uboga rodzina nie mają co jeść. Zaproponowałam by kilka osób ze mną poszło i kupiło coś do jedzenia dla tych ludzi. Ksiądz dał trochę drobnych, parę innych osób też się złożyło. Ze mną poszły jeszcze trzy osoby. Kupiliśmy osiem kajzerek, cztery kanapki i coś słodkiego. W międzyczasie ksiądz i kilka osób z naszych rozmawiali z tymi ludźmi. My przynieśliśmy im to jedzenie. A oni łzy w oczach mieli, zaczęli płakać nad swoim losem, przytulali nas. Jeden pan z tej rodziny wspominał mi, że został bardzo skrzywdzony i to doprowadziło ich do takiego ubóstwa. Ja się tym wszystkim strasznie przejęłam. Postanowiłam, że złożę trochę pieniędzy i coś kupię do jedzenia jeszcze rano. Umówiłam się na 10:00 z tym panem w tym samym miejscu i postanowiłam kupić chociaż coś na żywność. Poprosiłam dziewczęta w akademiku i trochę drobnych mi dały. Ile będę mogła to kupię. Niestety okazało się, że z powodów związanych z uczelnią nie będę mogła przyjść, ale na szczęście inna ewangelizatorka z mojej grupy stwierdziła, że może mnie zastąpić. Jutro wcześniej się z nią zobaczę, przekażę jej zakupioną żywność i ona później niech da to tamtemu panu jak przyjdzie. Jakoś mi tak żal się zrobiło ich. Ale to było piękne doświadczenie. Zrozumiałam, że ewangelizacja to nie tylko głoszenie Słowa Bożego (o sprawach religijnych też z nimi rozmawialiśmy), ale to także dawanie świadectwa czynem. Kiedy widzimy potrzebującego to nie wahajmy się pomóc bo przez dobro, które możemy czynić oni również mogą łatwiej Boga odkryć. Widzą grupę chrześcijan, którzy nie tylko się modlą i mówią o Bogu, ale też starają się dawać świadectwo własnymi czynami względem nich. Tylko pamiętajmy, że nasza pomoc ma być bezinteresowna. Kochajmy ludzi i w słowach i w czynach.
nike - 2014-02-05, 00:31

Uważasz,że ci biedni to nie są katolicy? bo jeżeli są katolicy to chyba ich parafia wie o tym i im po maga, jak myślisz? Ja myślę,ze pomaga, bo od tego jest, również myślę,ze ci ludzie chodzą do kościoła, jeżeli sa katolikami, więc im ewangelizacja to nie potrzebna jest im potrzebna jest pomoc, do życia doczesnego.
Iwona - 2014-02-05, 07:53

To co, mam ich odrzucić? Nie mogę tego zrobić. A u nas też jest coś takiego jak nowa ewangelizacja. To pojęcie odnosi się do osób, które niby są w Kościele, ale gdzieś się w swojej wierze zagubiły (najczęściej ze swojej winy ale też czasem różne sytuacje życiowe na to wpływają). Do tych także trzeba iść. Warszawa jest dużym miastem, ale większość osób to właśnie takie zagubione owce, które się od stada odłączyły w różny sposób. Bo bycie chrześcijaninem to nie tylko chrzest, ale też i dalsze życie. Dla przykładu mój tata. W młodości był wierzący ale jak poszedł do wojska (z przymusu) to mu wpajali różne rzeczy, które przyczyniły się do tego, że wiarę utracił. I teraz do takich ludzi również trzeba wyjść.
nike - 2014-02-05, 10:17

Iwona, nie powiedziałam,że masz odrzucić tych biednych ludzi, czy ty rozumiesz co ja piszę? Ja wierzę,że oni są dobrymi katolikami, tak napisałam i nic więcej.
Iwona - 2014-02-05, 11:13

Każdemu trzeba pomagać.
nike - 2014-02-05, 11:19

Widzę,że szkoda mojej klawiatury. Dziękuje za uwagę.
Iwona - 2014-02-05, 11:43

A czy ja coś złego napisałam?
nike - 2014-02-05, 11:51

I nic dobrego. Nie odpowiadasz na pytania, czy ty jesteś zaprogramowaną? Nie wiem. Ale ja z osoba co nie potrafi reagować na druga osobę nie będę rozmawiać, bo nie potrafię mówić do ściany i dlatego podziękowałam ci za rozmowę.
Iwona - 2014-02-05, 12:26

Przepraszam Cię :cry:
bartek212701 - 2014-02-05, 13:25

Iwonko, NIke mówi, że ludziom wierzącym nie potrzeba Ewangelizacji, jeżeli chce się podtrzymac wiarę takich ludzi to wypada im pomóc w inny sposób[materialny?] a to powinien zrobić Kościół, lub współwyznawcy, bo o to chodzi w religii, jako rodzinie prawda ?
Pozdrawiam :)
Gratulacje za odwagę i chęć niesienia pomocy :)

Iwona - 2014-02-05, 14:46

Wiem, że ludziom wierzącym ewangelizacji nie potrzeba ( jak już to raczej katechizacji ). Nie chodzi o to, że mamy iść do ludzi wierzących. Chodzi o to, że nawet i ludzie ochrzczeni (i to w różnych chrześcijańskich odłamach) mogą na różny sposób stracić wiarę. Dzieje się to z różnych przyczyn, czasem z winy człowieka bo coś zaniedbał, a czasem z winy innych ludzi. Bywa tak, że ludzie wierzą, ale uważają, że Bóg jedynie w czasach biblijnych ukazywał swoją obecność, a teraz to jeśli nawet jest to ma człowieka gdzieś i wcale nim się nie interesuje, a to nie prawda. I to kłamstwo często przyczynia się do utraty wiary później. A gdy wiarę straci to w sercu pojawia się pustka. Czasem słyszę od ateistów (nawet tych co kiedyś wierzyli) różnych "czuję wewnętrzną pustkę". Niektórzy z nich próbują tą pustkę czymś wypełnić. I tu pojawia się alkohol, narkotyki. Ale nie tędy droga. Nie rozumieją, że tą pustkę może wypełnić jedynie Bóg. A jak odkryją obecność Boga na nowo to bywa, że natychmiast z nałogami zrywają. Znam taką sytuację gdy chłopak przyszedł do kościoła pijany i naćpany. Od kilku lat był uzależniony od narkotyków i alkoholu. Ludzie jak go zobaczyli to wyszli z ławek i otoczyli go i zaczęli się za niego modlić. Od tamtego czasu nigdy więcej nie sięgnął ani po narkotyki ani po alkohol bo pod wpływem modlitw tych ludzi on się nawrócił i teraz innych przed tymi uzależnieniami ostrzega. Trzeba iść do ludzi, którzy w jakikolwiek sposób z wiary zrezygnowali, jakoś ją utracili i ukazywać im ją na nowo. A też są ludzie nadal, którzy nie poznali nigdy Ewangelii, a przynajmniej nie we właściwym jej znaczeniu. Kiedyś rozmawiałam z jednym protestantem na różne tematy. Podszedł do nas jakiś pan. Zobaczył, że mam przy sobie taki znaczek z napisem "jeśli chcesz mogę się za Ciebie pomodlić". Nic do tego pana się nie odezwałam, a on zaczął mnie obrażać, że ja głupia jestem. Ale na szczęście jakoś cierpliwość zachowałam. Ludzie nie wiedzą czasem czym jest wiara, ale bywa, że pod wpływem głoszonej im Ewangelii zmieniają życie (na lepsze) i zaczynają widzieć piękno tej wiary.


I niech nikt nie myśli, że ja chcę robić coś złego. :-(

Krystian - 2014-02-05, 16:03

Iwona napisał/a:
Było nas jakieś czterdzieści osób


To nic dziwnego, że was policjant przegonił jak w miejscu publicznym bez odpowiedniej zgody hałasowaliście urządzając sobie happening.

Zobacz jak wyglądała ewangelizacja za Jezusa i Jego uczniów np. tutaj:

Następnie przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi

A jeśliby w jakiejś miejscowości nie chciano was przyjąć ani słuchać, wyjdźcie stamtąd i otrząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo przeciwko nim. A oni poszli i wzywali do upamiętania. I wyganiali wiele demonów, i wielu chorych namaszczali olejem, i uzdrawiali.

Iwona - 2014-02-05, 18:57

Tak. Jak już pisałam ważny jest i głoszony kerygmat i nasze czyny względem innych.
Krystian - 2014-02-06, 20:20

Iwona napisał/a:
Tak. Jak już pisałam ważny jest i głoszony kerygmat i nasze czyny względem innych.



To tytuł twojego tematu, powinien być:
" Pierwszy kerygmat " a nie pierwsza ewangelizacja, ponieważ to może czytelników wprowadzić w błąd

Z tego też powodu można kerygmat nazywać początkiem. Jest on bowiem początkiem relacji człowieka i Boga. Dzisiaj kerygmat jest głoszony w krajach od dawna chrześcijańskich i do ludzi, którzy są ochrzczeni i od dzieciństwa chodzą do kościoła. Mimo tego (pod wpływem słuchania kerygmatu) dzieje się w nich coś takiego samego, co wśród tych, którzy nigdy nie słyszeli o Jezusie. Dla nich kerygmat nie jest pierwszym głoszeniem, ponieważ wielokrotnie słyszeli już różnego rodzaju przepowiadanie czy katechezy. Nie rodzi w nich też wiary, bo otrzymali ją już w sakramencie chrztu. Kerygmat ich wiarę ożywia. Sprawia, że chrześcijaństwo przestaje być jedynie spełnianiem wyuczonych zasad i praktyk, a zaczyna być kontaktem z Bogiem. Kontaktem, w którym najważniejszą rolę odgrywa miłość Boga większa od moich grzechów i ona - a nie powinność - staje się motywacją do życia.

Iwona - 2014-02-09, 18:26

Krystian napisał/a:
Iwona napisał/a:
Tak. Jak już pisałam ważny jest i głoszony kerygmat i nasze czyny względem innych.



To tytuł twojego tematu, powinien być:
" Pierwszy kerygmat " a nie pierwsza ewangelizacja, ponieważ to może czytelników wprowadzić w błąd

Z tego też powodu można kerygmat nazywać początkiem. Jest on bowiem początkiem relacji człowieka i Boga. Dzisiaj kerygmat jest głoszony w krajach od dawna chrześcijańskich i do ludzi, którzy są ochrzczeni i od dzieciństwa chodzą do kościoła. Mimo tego (pod wpływem słuchania kerygmatu) dzieje się w nich coś takiego samego, co wśród tych, którzy nigdy nie słyszeli o Jezusie. Dla nich kerygmat nie jest pierwszym głoszeniem, ponieważ wielokrotnie słyszeli już różnego rodzaju przepowiadanie czy katechezy. Nie rodzi w nich też wiary, bo otrzymali ją już w sakramencie chrztu. Kerygmat ich wiarę ożywia. Sprawia, że chrześcijaństwo przestaje być jedynie spełnianiem wyuczonych zasad i praktyk, a zaczyna być kontaktem z Bogiem. Kontaktem, w którym najważniejszą rolę odgrywa miłość Boga większa od moich grzechów i ona - a nie powinność - staje się motywacją do życia.

Tylko, że ja trochę tak głębiej patrzę na istotę. Są ludzie ochrzczeni, ale chodzą do kościoła bo robili to rodzice, dziadkowie. Tutaj wiara bardziej wynikła z wiedzy (rodzice dzieciom o Bogu mówili) niż z żywego doświadczenia Boga. A tu chodzi właśnie o szczególne doświadczenie Bożej obecności jakie oni mogą poczuć w czasie głoszenia im kerygmatu. Często zdarza się, że te osoby płaczą . Katecheza to już raczej pouczanie osób wierzących. To tak od siebie dodałam. A tematowi nadałam tytuł "pierwsza ewangelizacja" bo mi chodziło o to, że ja pierwszy raz uczestniczyłam w takiej akcji w roli ewangelizatorki. A co do reszty tego co o kerygmacie napisałeś to ja się zgadzam

zion599 - 2014-04-12, 21:10

Bardzo fajna inicjatywa Iwono:) Spontaniczna i ciekawa
I to była prawdziwa (ale nie jedyna mozliwa!) ewangelizacja , wbrew temu co twierdzą tutaj niektorzy:P jak najbardziej nawet wypełniliście zalecenie Pisma Św. :

Cytat:
A jeśliby w jakiejś miejscowości nie chciano was przyjąć ani słuchać, wyjdźcie stamtąd i otrząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo przeciwko nim.



Wszak odeszliscie, gdy policjant kazał:P Gdy ateista nie chciał też
usZanowaliście go:)
Nie daj sobie wmowić ze to było nieprawdziwe.

Natomiast jedną mam uwagę co do Twoich wypowiedzi co pojawiło się po drodze: co do katechizacji i tego co napisałaś:
Cytat:
że Bóg jedynie w czasach biblijnych ukazywał swoją obecność, a teraz to jeśli nawet jest to ma człowieka gdzieś i wcale nim się nie interesuje


Owszem nie zostawił nas samemu , i daje obecność nadal ale przez Ducha miłosierdzia oraz Pisma Świętego

Ale UWAGA nie mozemy Katechizmu i jego wykładni stawiać ponad Pismo Święte
Bo katechizm spisywali (omylni) ludzie natomiast Pismo Święte duch Boży!
Nawet gdy jakieś prawa były spisane niedoskonale, to jednak ku konkretnemu celowi by przyszedł Chrystus. Pisma więc tworzą całość
Czyli gdy jakaś wykładnia katechizmuy pozwala na np słuchanie złych duchów , lub uwazanie stanu dziewiczego za wyższy niż stan małżeński? To mamy słuchać Katechizmu a nie Pisma??
Nie
A poza tym Pismo każe badać z jakiego źródła te duchy pochodzą:

Cytat:
Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie.


Iwonko jak badasz źródło pochodzenia duchow?
W takich wypadkach trzeba bezwzględnie uznać wyższość Pisma Świętego. Nawet nad kanonem katolickim gdyby stal w tym przypadku w sprzeczności
Dlatego polecam Ci raz jeszcze przeczytanie go i na tej podstawie zweryfikowanie własnej wiary:)
Pozdrawiam:)

Iwona - 2014-04-13, 10:36

My nie wykładamy katechizmu. Nauczanie o danych prawdach to katechizacja. Ale ona jest skierowana do wierzących i wiarę umacnia. Bywa, że porównuję dane treści do pokarmu. Aby człowiek je przyjął musi Boże życie (takie z wiarą) już w nim być. Martwy trup pokarmu nie przyjmie. Wpierw musi coś go "ożywić". I tym jest ewangelizacja, która może poczynać życie człowieka w wierze.
pieknyolek - 2019-07-26, 13:24

Fajna historia :)


_________________________
https://automaks.pl/cennik/

domi.nika - 2021-11-03, 10:48

pieknyolek napisał/a:
Fajna historia :)


_________________________
https://automaks.pl/cennik/




Trochę poczułam się j ak na dobrym książkowym evencie








______________________
https://www.meble-eventowe.warszawa.pl


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group