FORUM MIŁOŚNIKÓW PISMA ŚWIĘTEGO Strona Główna FORUM MIŁOŚNIKÓW PISMA ŚWIĘTEGO
TWOJE SŁOWO JEST PRAWDĄ (JANA 17:17)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Moja droga
Autor Wiadomość
Iwona 
Zasłużony

Potwierdzenie wizualne: 22
Pomogła: 15 razy
Wiek: 31
Dołączyła: 24 Gru 2017
Posty: 708
Poziom: 24
HP: 40/1353
 3%
MP: 646/646
 100%
EXP: 10/68
 14%
Wysłany: 2021-07-16, 20:18   Moja droga

Prosiliście bym opisała historię o tym jak to się stało, że wybieram się do zakonu. Postaram się w tym wątku opisać. Może moją historię zacznę od zacytowania słów pewnej mojej znajomej, która często powtarzała mi: "Pamiętaj, przypadek to taka świecka nazwa Ducha Świętego." Chciała przez to zaznaczyć, że Bóg działa w naszym życiu przez różne wydarzenia, przez osoby, które spotykamy. No i w moim życiu zobaczyłam to przez serię różnych "przypadków", które utworzyły się w jedną historię.

Wszystko tak naprawdę zaczęło się 10 lat temu od matury. Dobrze wiecie, że chciałam iść na studia teologiczne, miałam swoje plany no ale był pewien problem - byłam bardzo słaba z języków obcych i bałam się, że tą część matury obleję. Powiedziałam wtedy Bogu na modlitwie, że jeśli zdam maturę to się wybiorę na pieszą pielgrzymkę. Maturę zdałam, więc obietnicę trzeba było wypełnić. Wybrałam się raz na pielgrzymkę pieszą z Łowicza do Częstochowy i spodobało mi się to do tego stopnia, że przez kilka lat co roku chodziłam na te pielgrzymki. Na jednej z takich pielgrzymek poznałam dziewczynę, która miała na imię Patrycja. Była ona z Kutna ale pracowała gdzieś w okolicach Torunia jako zootechnik.Pamiętam, że miała nieco problemów z nogą i jej pomagałam. Wymieniłyśmy się numerami telefonów i przez jakiś czas dzwoniłyśmy do siebie ale później jakoś tak kontakt zanikł na jakieś trzy lata. Któregoś dnia zadzwoniła do mnie. Było to w święta wielkanocne więc złożyła mi życzenia a następnie zaprosiła na spotkanie wspólnoty dla singli, która się zbierała raz na miesiąc lub dwa przy klasztorze sióstr w Rybnie koło Łowicza. Przyjęłam zaproszenie ale stwierdziłam, że wpierw sama tam pojadę do tych sióstr i wypytam o te spotkania. Zadzwoniłam do sióstr, powiedziały bym przyjechała w następną sobotę na godzinę 16:00. Gdy już ten dzień nadszedł stwierdziłam, że mam dużo czasu wolnego a okolice Łowicza są ciekawe więc zrobiłam sobie wycieczkę. Najpierw odwiedziłam skansen wsi łowickiej w Maurzycach, a później pojechałam do parku renesansowego w miejscowości Arkadia. W tym parku są kopie kilku ruin starożytnych greckich (skala 1:1). A do tego parku wybrałam się ponieważ zachęcił mnie do tego mój zmarły wcześniej przyjaciel Edmund, który kiedyś tam był i był zafascynowany pięknem tego parku. Powiedział: "jak będziesz kiedyś w okolicach Łowicza to musisz koniecznie zobaczyć ten park". No i tam pojechałam. Zrobiłam tam kilka zdjęć. Jedno z nich (takie zdjęcie w ruinach, przez które przebijają się promienie sloneczne) wyszło mi cudownie i stwierdziłam, że chyba mam talent do fotografii. Od tego czasu wszędzie gdzie się pojawiłam to coś fotografowałam. Któregoś dnia kiedy byłam już w Warszawie musiałam udać się do księgarni na ul. Miodowej. Ja zawsze dawałam przedszkolakom takie naklejki motywacyjne za aktywność, dobrą postawę na lekcji i dzieci je zbierały. Tych naklejek mi zabrakło więc wybrałam się do tej księgarni by je kupić. Gdy się idzie do niej od strony Krakowskiego Przedmieścia to przechodzi się takim wiaduktem. Na tym wiadukcie zatrzymałam się bo zaciekawiły mnie jakieś rośliny, które rosły w oddali i chciałam zrobić zdjęcie. Nagle zaczepił mnie nieznajomy chłopak. Zapytał mnie:
- co fotografujesz?
Odpowiedziałam mu.
On mi się przedstawił:
- mam na imię Michał.
- jestem Iwona - odpowiedziałam.
Zapytał:
- czy jesteś osobą wierzącą?
Odpowiedziałam
- tak
On na to:
- jutro o godzinie 19:00 w kościele przy ul. Gdańskiej na Marymoncie spotyka się wspólnota Przymierze Miłosierdzia. Przyjdź bo jesteś nam potrzebna.
Wszedł ze mną do tej księgarni ale później jakoś straciłam go z oczu. I muszę przyznać, że nigdy później tego chłopaka nie widziałam. Nie wiem kto to był. Przyszłam na spotkanie tej wspólnoty ale o dziwo nikt tam żadnego Michała nie znał wówczas (dopiero później inny chłopak o tym imieniu dołączył do grupy). Niektórzy wówczas tak żartobliwie mówili:
- "Ej a może to archanioł Michał cię tu przyprowadził. Przecież to on patronem naszej wspólnoty." Odpowiadałam im z uśmiechem. Wspólnota ta powstała 21 lat temu w Brazylii. Założyło ją dwóch włoskich księży: o. Antonello i o. Enrique i nieżyjąca już włoszka Maria Paola. Byli oni misjonarzami. Widzieli nędzę, biedę, byli bardzo poruszeni losem bezdomnych i innych odrzuconych ludzi i byli wśród nich pomagając im oraz głosząc Ewangelię. Tak powstała wspólnota Przymierze Miłosierdzia. Ona dotarła do Polski. Z tą wspólnotą chodziłam w Warszawie do bezdomnych ale też wiele osób chodziło np. do poprawczaka lub do więzienia na Falenicy głosząc Ewangelię w takich właśnie trudnych środowiskach. W tej wspólnocie rozeznawałam swoje powołanie. Prosiłam Boga by tym wszystkim kierował. Tak naprawdę takie pytania o moje własne powołanie to Bogu zadawałam już kilkanaście lat wcześniej ale Przymierze Miłosierdzia położyło podwaliny pod dalszy rozwój tego procesu w moim sercu. Modliłam się codziennie własnymi słowami oraz Pismem Świętym. W gronie Przymierza Miłosierdzia jest wspólnota takich misjonarzy, którzy żyją razem i działają. W Polsce taki swój dom mają w Poznaniu. Pojechałam tam do nich na kilka dni by im się przyjrzeć, poznać ich. Jeszcze w między czasie wydarzył się ten znak z różą, o którym pisałam tu na czacie kiedyś. Opowiedziałam im o nim a także o kilku innych, przez które Bóg mi pokazywał, że chce bym się Jemu w pełni oddała. Oni mi wyjaśnili, że jestem jeszcze za krótko w Przymierzu by móc do nich dołączyć, że muszę się trochę rozwinąć i bardziej poznać wspólnotę i dopiero później rozpocząć formację u nich. Powiedzieli mi, że dobrze bym wyjechała do Brazylii na wolontariat bo oni często tam misjonarzy wysyłają do pracy. I zapisałam się na taki wolontariat ale oczywiście przyszedł koronawirus. W trakcie tego pobytu w Poznaniu Pan Bóg spełnił jedno z moich marzeń. Marzyłam by poznać osobiście jednego z założycieli Przymierza - o. Antonello. Ten kapłan jeździł po całym świecie i wszędzie gdzie się pojawiłam gromadził przy sobie dziesiątki tysięcy osób. No i jak przyjechałam do ich domu w Poznaniu wchodzę do dużego pokoju a tam o. Antonello siedzi przy stole. Podał mi rękę na przywitanie. Coś mówił po włosku. On polskiego nie zna. Z nim można było porozmawiać tylko z pomocą tłumacza. Mówiłam na modlitwie: "Panie Boże ja zawsze chciałam posłuchać na żywo jego kazania, zobaczyć go a Ty sprawiłeś, że nawet obiad mogłam zjeść siedząc przy nim". To było super. Misjonarze Przymierza Miłosierdzia polecili mi abym w Warszawie rozmawiała o wspólnocie z taką Justyną, która była pierwszą Polką, która tam w Brazylii do nich dołączyła. Wykonałam ich polecenie zaczęłyśmy często rozmawiać ze sobą. Któregoś dnia Justyna zadzwoniła do mnie. Opowiedziała mi, że chodzi razem z dwiema innymi dziewczynami do sióstr zakonnych bezhabitowych i razem ewangelizują w nocy tzw panie lekkich obyczajów. Tu pada nazwa tych sióstr. Ja na razie nie będę jej wspominać publicznie. Jakby ktoś chciał to zapraszam na pw I tam mogę napisać ją. Powiedziała, że one działają podobnie do Przymierza Miłosierdzia z tą różnicą, że są zakonem. Ja do niej powiedziałam wówczas:
- po co ty mi to mówisz? Przecież ja do takich sióstr nigdy nie wstąpię.
A ona do mnie:
- ale ja ci nie mówię byś do nich wstąpiła ale może zechcesz je poznać".
Ja jej odpowiedziałam:
- nie dziękuję.
Minęło pół roku i tak się zaczęłam zastanawiać: "po co ona mi to wtedy powiedziała?" A wtedy naszła mnie taka myśl: "zobacz, jak trafiłaś do Przymierza... Przez jakiegoś nieznajomego chłopaka, który cię zaczepił gdy zdjęcie robiłaś. A zdjęcia byś nie zrobiła gdyby nie to jedno zrobione w parku w Arkadii. A w tym parku by cię nie było gdybyś nie poznała Patrycji (tak nawiasem to tego Edmunda poznałam też przez przypadek). A może powinnaś być gotowa na kolejny przypadek? Może to jest tak jak w tym powiedzeniu, że krętymi ścieżkami Pan Bóg prowadzi?" Weszłam na stronę internetową tych sióstr. Zadzwoniłam na podany tam numer. Siostra, która odebrała rozmawiała ze mną może że trzy minuty. Następnie smsem wysłała mi numer do innej. Ja się z nią umówiłam na spotkanie i ona mi powiedziała: "ty się nie bój i skacz." Powiedziała, że wybór takiej drogi życiowej to jest jak skok w nieznane. Rozmawiałam z nią może z dwie godziny. Powiedziałam później: "no dobrze, więc skaczę". Ona zaprosiła mnie do siebie do klasztoru i gdy tylko tam weszłam to poczułam, że jestem u siebie w domu. I to było piękne. Takie same krzesła jak u mnie w domu, podobny stół, podobne schody, taki sam wazon na kwiaty, takie same talerze jak u mnie w domu i jeszcze wiele innych elementów. I jeszcze na dodatek wiele innych przypadkowych zdarzeń z przeszłości tutaj się rozwiązało. Przykładowo pamiętam, że kiedyś w dzieciństwie miałam taki piękny biały różaniec gdzie pewne elementy były jakby wyrzeźbione w taki niepowtarzalny sposób. Lubiłam ten różaniec ale któregoś dnia zgubiłam go w drodze na modlitwę do kościoła (gdzieś wypadł w trakcie jazdy rowerem). Pamiętam, że źle się z tym czułam. Szukałam go wszędzie i powiedziałam sobie, że muszę go odzyskać, uparłam się, że będę szukać do skutku. A później gdy tylko byłam na pielgrzymkach jakichkolwiek lub gdzieś w w jakichś miejscach gdzie były różańce do kupienia to patrzyłam na nie szukając takiego samego ale nigdzie takiego nie było. Po prostu tamten był niepowtarzalny. A pamiętałam każdy szczegół z jego wyglądu. No i teraz wchodzę do kaplicy w domu zakonnym, zajmuje miejsce na klęczniku do modlitwy i jakież było moje zdziwienie gdy zobaczyłam przed sobą to czego szukałam. Zapytałam wtedy siostry:
- skąd ten różaniec pochodzi?
A ona na to:
- kiedyś dał mi go pewien znajomy.
A ja opowiedziałam jej o tej zgubie z dzieciństwa i dodałam:
- prawie dwadzieścia lat szukałam takiego różańca bez skutku i odnalazłam go tutaj w kaplicy....
Jeszcze o innych tego typu rzeczach mogłabym opowiedzieć ale może innym razem.
 
     
aleks89 
wędrowiec

Potwierdzenie wizualne: 55
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 03 Lut 2018
Posty: 49
Poziom: 5
HP: 0/81
 0%
MP: 38/38
 100%
EXP: 11/13
 84%
Wysłany: 2021-07-25, 00:54   

Dzięki za opis Iwona :)
 
     
radek 
Zasłużony
I st. PSM


Potwierdzenie wizualne: 1000
Pomógł: 37 razy
Dołączył: 24 Lip 2021
Posty: 770
Poziom: 25
HP: 104/1490
 7%
MP: 711/711
 100%
EXP: 4/73
 5%
Wysłany: 2021-07-25, 10:48   

Do tej opowieści pasuje wers

Dan 3:99 BT5 "Spodobało mi się oznajmić znaki i cuda, jakie Najwyższy Bóg dla mnie uczynił."
_________________
‭‭Ewangelia według św. Jana 3:21 BW1975‬‬
[21] Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego są dokonane w Bogu.
 
     
Iwona 
Zasłużony

Potwierdzenie wizualne: 22
Pomogła: 15 razy
Wiek: 31
Dołączyła: 24 Gru 2017
Posty: 708
Poziom: 24
HP: 40/1353
 3%
MP: 646/646
 100%
EXP: 10/68
 14%
Wysłany: 2021-07-25, 17:34   

Dziękuję
 
     
domi.nika

Potwierdzenie wizualne: 545
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 12 Mar 2019
Posty: 120
Poziom: 9
HP: 0/193
 0%
MP: 92/92
 100%
EXP: 20/20
 100%
Wysłany: 2021-11-04, 14:25   

radek napisał/a:
Do tej opowieści pasuje wers

Dan 3:99 BT5 "Spodobało mi się oznajmić znaki i cuda, jakie Najwyższy Bóg dla mnie uczynił."




Dobrze dobrane i wiadomo ocp chodzi w tej kwestii, jest to tak przyjemny wers







_________________
https://www.wycena-oc.pl
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
BannerFans.com
BannerFans.com
BannerFans.com
Strona wygenerowana w 0,18 sekundy. Zapytań do SQL: 13