FORUM MIŁOŚNIKÓW PISMA ŚWIĘTEGO Strona Główna FORUM MIŁOŚNIKÓW PISMA ŚWIĘTEGO
TWOJE SŁOWO JEST PRAWDĄ (JANA 17:17)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
"Niesamowita Słowiańszczyzna”
Autor Wiadomość
Tomasz G 
VIP

Pomógł: 48 razy
Dołączył: 08 Kwi 2013
Posty: 4954
Poziom: 51
HP: 1219/10164
 12%
MP: 4853/4853
 100%
EXP: 124/280
 44%
Wysłany: 2016-04-12, 12:15   "Niesamowita Słowiańszczyzna”

Niesamowita ksiazka Anna Radziukiewicz
„Niesamowita Slowianszczyzna”, tak zatytulowala swoja najnowsza ksiazke Maria Janion. Przede wszystkim to ksiazka jest niesamowita. Dlaczego?

Otoz jedna z najwybitniejszych polskich humanistek XX wieku i poczatku XXI – a niektorzy twierdza – najwybitniejsza, miala wielka odwage rozpoczecia nowej opowiesci. Jest to opowiesc historiozoficzna i dotyczy Polski.
Wazne, kto te opowiesc snuje, bo decyduje to o wielkosci kregu odbiorcow. A snuje ja historyczka literatury, idei i wyobrazni, wybitna znawczyni polskiego i europejskiego romantyzmu, charyzmatyczna nauczycielka. „Polityka”, rozdajac na styczniowej gali tego roku „paszporty” wybitnym mlodym tworcom, jej czolo przyozdobila laurowym wiencem. Wieniec rezerwuje tygodnik najlepszym, niezaleznie od wieku, tworcom lub animatorom kultury. Wieniec jest jeden, „paszportow” kilka.
Maria Janion poszla pod prad. Cytuje Stanislawa Lema, ktory skarzyl sie, ze wspolczesna kultura jest „szalenie splaszczona”, cechuje ja kompletna amnezja w stosunku do przeszlosci, ze nie ma komu podejmowac „najciezszych tematow”, jakby strach i bezsilnosc opanowaly prawie 40-milionowy kraj.

I OTO MAMY ODWAZNA

Maria Janion zadaje pytanie o roznorodnosc swiata, przede wszystkim polskiego. Ta urodzona w przedwojennym Wilnie badaczka literatury chce zrozumiec swiat. Przed nia romantycy pytali o polskie pradzieje, o Slowianszczyzne, jej mity, religie. I natrafiali na jakas niepokojaca pustke, jakies – byc moze – wytarcie historii i mitologii. Byly mitologie celtyckie, rzymskie, greckie. A nasze, slowinskie, gdzie sie podzialy?
Wiec profesor Janion zadaje pytanie o poczatki chrzescijanstwa w Polsce. Jest to najtrudniejsze pytanie, poniewaz podwaza powszechnie przyjmowana opowiesc o lacinskich poczatkach chrzescijanstwa na tym terenie. Drugie z zasadniczych pytan, wynikajac z pierwszego, dotyczy stosunku Polakow do Wschodu.
Oba prowokuja czytelnika do ucieczki przed bardzo powierzchownymi, wytartymi, tanimi i czesto nieprawdziwymi schematami, chronia przed pozornymi odpowiedziami, nie wspartymi nawet elementarna wiedza humanistyczna. Oba, krok po kroku, prowadza do proby wyjasnienia problemu polskiej nieustannej szarpaniny miedzy „europejskim pozorem a polska prawda”. Do wyjasnienia fenomenu narodu slowianskiego, ktory za wszelka cene chce odciac swa slowianska pepowine.
Jak stworzyc alternatywna opowiesc – pyta badaczka – w sytuacji, gdy polskie stare narracje powielaja wzory mesjanistyczno-martyrologiczne? One owszem znajduja posluch, ale na zasadzie inercji poznawczej i przywiazania do stereotypu.
Badaczka stwarza opowiesc, siegajac czasow slowianskiego obrzadku, czyli owocow cyrylo-metodianskiej misji, obecnych na ziemiach polskich od dziewiatego gdzies do dwunastego wieku. Powoluje sie na prace na ten temat znanych w srodowisku prawoslawnym badaczy – o. Jerzego Klingera, Zbigniewa Dobrzynskiego, Franka Kmietowicza, ks. Jozefa Uminskiego, Romana Mazurkiewicza. Ale tez, co cenne, wprowadza do swej opowiesci nowych bohaterow – z kregu literatury.
Taka postacia jest Waclaw Aleksander Maciejewski. Wydal on w 1839 roku dzielo, w ktorym dowodzil, ze obrzadek slowianski rozpowszechnil sie w Polsce jeszcze przed wprowadzeniem obrzadku lacinskiego. Pisal, ze Mieszko I byl ochrzczony w obrzadku slowianskim, dopiero potem, pojawszy za zone Dabrowke, przeszedl na obrzadek lacinski, chrzest przyjmujac po raz wtory.
Obraz przeszlosci jest zamazany wedlug Maciejowskiego, poniewaz duchowni lacinscy mieli w zwyczaju nazywac poganami zarowno prawdziwych pogan, jak i wyznawcow slowianskiego obrzadku. „Jeszcze w XIII wieku Rusinow poganami nazywano” – pisal cytowany przez Janion Maciejewski.
Nastepne pytanie dotyczy jakiejs wielkiej katastrofy u zarania polskiej panstwowosci, intuicyjnie przeczuwanej przez romantykow, ktora wlasnie obraz slowianskich poczatkow uczynila mglistym. Byc moze ta katastrofa bylo powstanie na Mazowszu z lat 30. jedenastego wieku? – wzmacnia pytanie za innymi badaczami Maria Janion. Kto przeciw komu wtedy sie zbuntowal – poganie, czy ci, ktorzy nalezeli do Kosciola slowianskiego powstali przeciw rzymskiemu katolicyzmowi?
Maria Janion siega do wywodow Franka Kmietowicza (pamietamy jego ksiazke „Kiedy Krakow byl Trzecim Rzymem”, Bialystok 1994), ktorego uwaza za najsmielszego i najbardziej przekonujacego obronce istnienia slowianskiego obrzadku. Twierdzi on, ze Kazimierz Odnowiciel, przystepujac do latynizacji obrzadku slowianskiego na Mazowszu, napotkal na opor wielkorzadcy Mazowsza Maslawa, ktory nie chcial dwuobrzedowosci na swojej ziemi. Ale Maslaw w 1047 roku nie tylko przegral, ale i stracil zycie.
Jeszcze dalej idzie cytowany w ksiazce Zbigniew Dobrzynski. Sadzi on, ze klamliwi kronikarze zmienili prawowiernemu wladcy Mieszkowi III imie na Maslaw, „wyjmujac” go w ten sposob z piastowskiej genealogii, by nie dopuscic „do utrzymania sie w pamieci narodu, jak wielkie wplywy posiadal w Polsce Kosciol slowianski za panowania Mieszka III – Maslawa i jego poprzednikow”. Wedlug tego samego autora Mieszko III – Maslaw byl legalnym wladca, nie byl lennikiem niemieckiego cesarza i wyznawal obrzadek slowianski. Obrzadek zas slowianski byl wowczas symbolem polskosci i niezaleznosci od Niemiec. Kazimierz Odnowiciel „wkroczyl do Polski na czele wojsk niemieckich i jako lennik niemieckiego cesarza.” Ruchy ludowe z lat 30. XI wieku nie byly wiec poganska reakcja, ale chrzescijanska wyznawcow obrzadku slowianskiego przeciw obrzadkowi lacinskiemu.
Dalej profesor Janion przywoluje slowa Kmietowicza, ktory sadzi, ze lacinnicy okreslali cyrylo-metodianizm jako „barbarzynski obrzadek”, „chrzescijanstwo skazone poganstwem”, „falszywe chrzescijanstwo”, „odchylenie od religii katolickiej”.
Maria Janion przywoluje „Stara basn” Kraszewskiego, w ktorej bohaterem jest Maslaw, wystepujacy jako poganin i czarny charakter. Uwaza, ze „Stara basn” daje sie zrozumiec jako wyzwolenie wyobrazni nie mogacej oswoic „katastrofy rozdarcia tozsamosci”. Przywoluje tez Stanislawa Ignacego Witkiewicza i jego „Niemyte dusze”, w ktorych autor wyznaje, ze historia Polski jest pelna pomylek, wsrod nich na pierwszym miejscu wyliczyl „przyjecie chrzescijanstwa i w ogole kultury z Zachodu, a nie od strony Bizancjum, co bylo bledem inicjalnym, ktory zwichnal cala nasza historie i misje narodowa.” Stad ciagle nasze „szarpanie sie miedzy istotnym przeznaczeniem, a skutkami pierwszego potkniecia sie”.

NA WSCHOD OD ZACHODU I NA ZACHOD OD WSCHODU

Polska, wedlug przytoczonych przez autorke slow Slawomira Mrozka, lezy na wschod od Zachodu i na zachod od Wschodu. Usilowala jednak mysla swych intelektualistow i potocznym wyobrazeniem – przewazyc szale na rzecz Zachodu i odciac sie od Wschodu.
Polska, wchodzac w krag kultury Zachodu, przyswoila rowniez jej narcyzm – przekonanie o swej naturalnej wyzszosci nad innymi cywilizacjami. Stad wyrasta pogarda do Wschodu i dazenie do stalego udzielania mu lekcji.
Polska ze swa rola nauczycielki wobec Wschodu, glownie Rosji – w jej pojeciu irracjonalnego, archaicznego, zapoznionego, zacofanego, bezwladnego, nieruchomego – przerosla wszelkie inne narody.
Ta rola to staly element dziejow, czy zyskany na jakims etapie?
Wedlug prof. Janion role te uksztaltowal przede wszystkim romantyzm. „Poczynajac od romantyzmu, a konczac na dniach dzisiejszych, widzimy, jak bardzo Polska przypisywala sobie prawo do najostrzejszej krytyki wobec Rosji. Uznawala sie za najwieksza znawczynie wszystkich nieprawidlowosci Rosji, zarowno Rosji carskiej jak i Rosji sowieckiej. Stale kladla nacisk na to, ze Rosja nie nalezy do Europy” – czytamy w „Niesamowitej Slowianszczyznie”.
Kluczowy staje sie romantyczny mesjanizm. Polska, wedlug tej idei, zostala narazona na szczegolne cierpienie i krzywdy, ale to dlatego, ze zostala wybrana przez Boga na ofiare za inne grzeszne narody. Taki mesjanizm byl rozpowszechniony nie tylko w XIX wieku, ale i wielkich opresjach narodowych podczas drugiej wojny czy stanu wojennego w latach 80. Jesli w takich okresach Polske podnoszono do rangi aniola, to ktos musial byc wcieleniem szatana. W XIX stuleciu byla nim Rosja przede wszystkim.
Romantyczny obraz Rosji – pisze profesor– jako zlowrogiej sily zagrazajacej calej Europie od Wschodu, trwal przez caly wiek XIX i nasilil sie w propagandzie roku 1920, podczas wojny polsko-bolszewickiej. Autostereotyp polski cechuje poczucie wyzszosci wobec Moskala, wynikajacy z przynaleznosci Polski do cywilizacji zachodu, do zachodniej wspolnoty katolickiej.
W obfitej poezji antybolszewickiej w modelowy sposob zarysowuje sie przeciwstawienie „Europy” i „Azji”, „Zachodu” i „Wschodu”.
Szczegolna role w polskim przeciwstawieniu sie Rosji odegrala, zdaniem autorki, religia katolicka z centralna postacia Polaka-katolika. Dwudziestolecie miedzywojenne sprzyjalo polaczeniu nacjonalizmu z katolicyzmem.
Idee Polaka-katolika umacnialy czasy PRL. „Polacy czuli, ze zasluguja na szczegolne wyroznienie swego narodu, gdyz pomimo komunizmu wytrwali w wierze katolickiej”. Jan Pawel II odswiezyl w swych kazaniach „stare toposy XIX-wiecznego romantycznego nacjonalizmu” oraz mesjanizmu.

PO CO POLAKOWI RUSKI?

Dla poprawienia samopoczucia – mozna odpowiedziec, sledzac dalsze rozwazania autorki. „My jestesmy zli ale oni jeszcze gorsi od nas”. Na nas konczy sie Europa i cywilizacja. Dalej jest Azja i barbarzynstwo. „Na rozmaitych plaszczyznach polskiej kultury – zarowno potocznej, jak i naukowej – toczy sie podobny proceder usuwania Rosji z horyzontu europejskiego i uznawania jej za „nizsza” forme cywilizacji.
Autorka przyglada sie obrazowi Ruskiego i Wschodu w polskiej literaturze – u Henryka Sienkiewicza, Ryszarda Kapuscinskiego, Czeslawa Milosza, Doroty Maslowskiej, Mariusza Wilka, takze w esejach historycznych Jerzego Kloczowskiego czy Daniela Beauvois.
O Sienkiewiczu mowi slowami Stefana Swiezawskiego, ze pisarz to genialny, ale wzorce, ktore nam zostawil i na ktorych wychowuja sie bezrefleksyjnie cale pokolenia, sa okropne. Pelno w nich pogardy i nienawisci do innych narodow, innych bliskich nam przeciez – bo sasiednich – kultur i religii. „Zyjac tymi idealami, nigdy nie staniemy sie narodem otwartym, tolerancyjnym, ekumenicznym. Kosciol bedzie taki, jakie jest spoleczenstwo.”
Sienkiewicza Janion uwaza za „piewce imperialnej pieknosci”. Jest on dzieckiem mysli kolonialnej. Polska kolonizowala tereny wschodnie – Ukraine i Bialorus, traktujac je jako kulturowo nizsze i zobowiazane do podporzadkowania sie „sluszniejszej” polskiej racji. Przywoluje slowa Daniela Beauvois, ktory o tworczosci Sienkiewicza pisze jako o zatrutym ziarnie, ktore utrwala w mlodziezy falszywy obraz swiadomosci o rzekomej wyzszosci Polakow.
Rosja Kapuscinskiego, zdaniem Janion, powiela polskie mity. Jego Rosja jest kolektywistyczna, autorytarna, nacjonalistyczna, znieruchomiala i jako taka przeciwstawiona Europie – indywidualistycznej, liberalnej, patriotycznej – w pelni „ludzkiej i uniwersalnej”.
Wschod Kloczowskiego jest mierzony miarka Zachodu – na ile do niego dorasta? (o ksiazce Kloczowskiego „Europa – chrzescijanskie korzenie” pisalam w PP, nr 8/2005. Moje postrzeganie jego eseistyki jest bardzo zbiezne z postrzeganiem prof. Janion). Wschod u Kloczowskiego wypada wiec zle. Zachod jest dynamiczny i jako jedyny daje szanse wszechstronnego rozwoju. A Kosciol rzymski, realizujac idealy jednosci i centralizacji, zdecydowal o powstaniu dynamicznego kregu cywilizacyjnego.
Ale jest i inny obraz Wschodu – u Wilka, Maslowskiej.
Wilk (autor „Wilczego Notesu”) nie jest, tak jak Kapuscinski, zachodnim turysta, przemierzajacym Wielka Pustke na Wschodzie. On wybral wieloletnie wtapianie sie w rosyjskie zycie gdzies pod kolem podbiegunowym, na Solowkach, czyli na prowincji, a jednoczesnie w centrum duchowym i politycznym na swoj sposob. On chce zrozumiec tamta rzeczywistosc, nie zas ja oceniac z pozycji oswieconego nauczyciela.
Powiesc Maslowskiej Maria Janion odczytuje jako bardzo udana groteske. Mowi o ciaglym ksztaltowaniu naszej zbiorowej pamieci wokol osi, ktora stanowi „wojna polsko-ruska pod flaga bialo-czerwona”.

ALTERNATYWNA OPOWIESC

Do czego zmierza alternatywna opowiesc Marii Janion?
Do proby uporania sie z pozostalosciami odziedziczonej po mesjanizmie megalomanii narodowej. Pozostaje ona w razacej sprzecznosci nie tylko z realna slaboscia ekonomiczna i polityczna Polski, ale tez uniemozliwia zdobycie dystansu wobec siebie, przeszkadza w rezygnacji z pretensji do dominacji, z pogardy i lekcewazenia „innych” – pisze autorka. Polska – czytamy dalej – wbrew poboznym zyczeniom i zaklamanym zapewnieniom nie jest dzisiaj krajem wielokulturowym. Wlasnie jednolitosc patriarchalnego „polokatolicyzmu”, jak go nazwal Kuczok, niechec do roznorodnosci, nieumiejetnosc rozluznienia megalomanskiej, proznej polskosci, obrecz moralizatorskiej kontroli nad wszystkimi przejawami zycia przyczyniaja sie do bolesnego odczucia kryzysu kultury. Polska jest ubogim, plaskim monolitem, przewaznie narodowo-katolickim. Dlatego tak meczy swoich obywateli.
Janion niepokoi duchowa kondycja Polakow, a raczej przerost roli konsolacyjnego pierwiastka w katolicyzmie. Katolicyzm w Polsce – stwierdza – w dziewietnastym i dwudziestym wieku byl stale zagrozony w swej religijnej i narodowej tozsamosci. Traktowany byl wiec jako pociecha i ucieczka. Wedlug przytoczonych slow Simone Weil: „Religia jako zrodlo pociechy jest przeszkoda do prawdziwej wiary”. Autorka przywoluje tez rozwazania Czeslawa Milosza, zaniepokojonego zanieczyszczaniem wiary jakimis „interesami”, „chocby nawet najwznioslejszymi, powiedzmy, narodowymi.” „W Polsce tych „interesow do Boga” bylo zawsze bardzo duzo, interesow konkretnych, natarczywie wypowiadanych.”
Milosz – komentuje Janion – powstal przeciw ciagle w Polsce uprawianemu balwochwalstwu narodu. Uznal robienie uzytku z Ewangelii na rzecz Polski za gleboka „nieprzyzwoitosc” i oskarzyl glownego tworce mesjanizmu – Mickiewicza – o zapoczatkowanie poslugiwania sie religia Boga-czlowieka, czyli religia Wcielenia po to, zeby wprowadzic kolektywnego Mesjasza.
Ksiazka jest nade wszystko propozycja wyrwania sie z zakletego kregu polskiej megalomanii. Megalomania nie jest laskawa. Jest jak tama hamujaca ferment w sferze idei.

NASZA KONSOLACJA

Ksiazke prof. Janion traktuje jako nagrode dla tych, ktorzy w Polsce wytrwali przy swej ruskosci, wschodniosci i prawoslawiu. Czolowa polska intelektualistka legitymizuje ich obecnosc na tej ziemi.
A my? Dzieki tej lekturze glebiej uswiadomimy sobie szczesliwy stan swojej duszy. Ona nigdy nie pozostawala w stanie szarpaniny miedzy Wschodem a Zachodem. Nie pozostawala tak jak polska, katolicka rozdarta, nalezac do swiata slowianskiego, a nieustannie, przez stulecia, teskniac za zachodnim. A dla duszy spokoj jest stanem najcenniejszym. Inaczej grozi jej schizofrenia.

MOJA MARIA JANION

Maria Janion byla moim autorytetem, na swoj sposob i nauczycielem. I rozdarciem czasow mlodosci. Fascynowala mnie i niepokoila jednoczesnie gdzies cwierc wieku temu. Kazda jej ksiazka, wyklad, spotkanie natychmiast zmuszaly do myslenia, mnozenia pytan, otwierania sciezek poznawania. Dobrze pamietam wizyte w jej warszawskim mieszkaniu. Szlam korytarzem wydrazonym w ksiazkach. One, nie znajdujac juz miejsca na regalach podpierajacych z kazdej strony sufit, tworzyly jakis lej, wybrzuszany przez kanapy, sofy, krzesla. W srodku „leja” stal okragly stol i dwa wolne krzesla. Sluchalam o Targowicy, rozbiorach i romantykach. Wyszlam jakby ogluszona silnym zastrzykiem patriotyzmu w wydaniu romantycznym. Polscy intelektualisci budowali wtedy jednoznaczny obraz – Polski zniewolonej. Byla to dekada przygotowujaca do powstania Solidarnosci.
Prace magisterska bronilam u prof. Janion – byla jej recenzentka. Zaproponowala mi pozostanie na uczelni. Potem o propozycji przypominala. A ja przez kilka lat pozostawalam rozdarta. Humanistyka jest sola ziemi – powtarzala prof. Janion i przy niej zdawalo sie to oczywiste i fascynujace. Ale moja ruskosc w tamtej atmosferze mogla sie wydawac nie tyle sola, ile trucizna. A moje rozdarcie? Ani wtedy, ani nigdy potem nie chcialam pozbyc sie swojej ruskosci, ale ponad cwierc wieku temu nie potrafilam bronic jej intelektualnie. Wtedy nie bylo jeszcze krakowskiej szkoly slawistyki Aleksandra Naumowa, ani bialostockiej historii prawoslawia Antoniego Mironowicza. Nie spotkalam jeszcze Jerzego Nowosielskiego, a Leon Tarasewicz byl dopiero studentem Akademii Sztuk Pieknych. Wtedy pierwsze pokolenie prawoslawnych probowalo zaczepic sie o nauke i sztuke. Dopiero poszukiwalo, czesto intuicyjnie, argumentow na obrone przed zatraceniem wlasnej tozsamosci – prawoslawnej, wschodniej, ruskiej. Wejscie w swiat polskiego romantyzmu wydawalo sie wtedy niebezpieczne.
Zrezygnowalam z tamtej sciezki. Wybralam dziennikarstwo. Nie przypuszczalam, ze po latach krag tych samych pytan bedzie nurtowal Pania Profesor i moja skromna osobe, ze spotkamy sie przy pytaniu o poczatki chrzescijanstwa w Polsce – jak przy studni z zywa woda.
_________________
tom68
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
BannerFans.com
BannerFans.com
BannerFans.com
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 13