FORUM MIŁOŚNIKÓW PISMA ŚWIĘTEGO Strona Główna FORUM MIŁOŚNIKÓW PISMA ŚWIĘTEGO
TWOJE SŁOWO JEST PRAWDĄ (JANA 17:17)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Nasza Twórczość i nie tylko.
Autor Wiadomość
nike 
Administrator


Potwierdzenie wizualne: 125
Pomogła: 1321 razy
Dołączyła: 13 Sty 2013
Posty: 13638
Poziom: 71
HP: 9650/29245
 33%
MP: 0/13963
 0%
EXP: 417/608
 68%
Wysłany: 2024-03-08, 12:44   

Kiedy wojna
się skończyła,
i strzelać przestali
ludzie z radości
się całowali.
Pięknie do siebie
sie kłaniali
i chętnie sobie pomagali.
a kiedy nastała cisza,
staliśmy sie
zdrowymi!!
juz nie całujemy
tylko wydzieramy
to moje !
a głupcy !
niech umierają
bo chorymi się
znów stają.. KK.
_________________
שים לב במי אתה בוטח
patrz komu ufasz !
mile pozdrowionka nike.
 
     
radek 
Zasłużony
I st. PSM


Potwierdzenie wizualne: 1000
Pomógł: 37 razy
Dołączył: 24 Lip 2021
Posty: 787
Poziom: 25
HP: 104/1490
 7%
MP: 711/711
 100%
EXP: 21/73
 28%
Wysłany: 2024-03-10, 11:18   

Złoty orzeł (z książki "Duchowe przypowieści Sai)

Dawno, dawno temu
Był sobie nauczyciel imieniem John. John był gorliwym poszukiwaczem duchowym. Miał swojego guru, który nauczył go medytować i modlić się, a John każdego dnia poświęcał wiele godzin na praktykę duchową. Jego szczerym pragnieniem było stać się jednym z Najwyższym, połączyć się z Bogiem. Tak bardzo, bardzo tego pragnął!
Pewnej nocy John nagle się zbudził. Zdarzyło się coś cudownego. U stóp jego łóżka siedział duży ptak, złoty orzeł. Patrzył wprost na Johna i, dziw nad dziwy, przemówił. Złoty orzeł powiedział: "Johnie usiądź na moim grzbiecie! Zabiorę cię tam".
John od razu zorientował się, że był to Garuda, niebiański ptak, i nie wahał się. Wdrapał się na grzbiet wielkiego ptaka i polecieli w nieznane sfery. Na początku John zauważył, że wokół są ludzie. Światło było ciemne, a powietrze wydawało się ciężkie i przygnębiające. John zobaczył człowieka zajętego liczeniem pieniędzy. Chociaż złoty orzeł przeleciał tuż obo niego, mężczyzna nawet go nie zauważył. Całą swoją uwagę skupił na leżących przed nim plikach banknotów. W czasie lotu John spostrzegł, że światło staje się coraz jaśniejsze i pomyślał sobie, że złoty orzeł poniósł go przez wszystkie loki, czyli przez siedem poziomów nieba. Na każdym z nich John widział ludzi, ale wydawało się, że żaden z nich nie zauważył złotego orła i jego pasażera.
Po pewnym czasie ptak wylądował. Dotarli do miejsca, w którym było bardzo jasne światło. Złoty orzeł odwrócił głowę, popatrzył na Johna i powiedział: "Dolecieliśmy. Teraz możesz zejść". John zsiadł z grzbietu ptaka i zauważył, że w oddali stoi wielka złota brama. Ptak ponownie na niego popatrzył i powiedział: "Tak, to jest to miejsce. Podejdź tam!".
John był bardzo podekscytowany, gdy szedł w stronę złotej bramy. Nie było wątpliwości. "To jest to! To jest to, o co modlił się przez te wszystkie lata. Wreszcie dotarłem. Jestem naprawdę błogosławiony". John ciężko oddychał, gdy uniósł prawą rękę i zapukał do drzwi. Puk, puk, puk. John przejęty prawie wstrzymał oddech, czekał zadając sobie pytanie: "Co się teraz wydarzy?". Wówczas usłyszał bardzo spokojny i melodyjny głos dochodzący zza drzwi i dwa słowa: "Kto tam?".
John nie mógł już tego dłużej znieść. Jego serce kołatało z wielkiej ekscytacji. Buch! Buch! Czuł się tak, jakby miał za chwilę wybuchnąć, gdyż odpowiedział głośno i z przejęciem, prawie łkając: "To ja, John, nauczyciel!".
Na krotko zapanowała cisza. Potem głos ze środka powiedział łagodnym i pełnym miłości tonem: "Bardzo mi przykro, tu jest miejsce tylko dla jednego". Słysząc tę odpowiedź, John stracił wszelką nadzieję i poczuł się całkiem zrozpaczony. Na chwilę zamknął oczy, starając się zrozumieć to, co się z nim dzieje. Gdy znowu je otworzył, odkrył, że znowu jest w swoim łóżku. Złota brama i orzeł - wszystko zniknęło! "Co zrobiłem źle?" - zastanawiał się John. "Byłem tak blisko, a teraz znowu jestem tutaj na tym ziemskim padole. Co zrobiłem źle?".
_________________
‭‭Ewangelia według św. Jana 3:21 BW1975‬‬
[21] Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego są dokonane w Bogu.
 
     
radek 
Zasłużony
I st. PSM


Potwierdzenie wizualne: 1000
Pomógł: 37 razy
Dołączył: 24 Lip 2021
Posty: 787
Poziom: 25
HP: 104/1490
 7%
MP: 711/711
 100%
EXP: 21/73
 28%
Wysłany: 2024-03-13, 09:28   

Opowieść o lotniskowcu USS Enterprise(Z książki "Duchowe przypowieści Sai")

Dawno, dawno temu
na środku Pacyfiku oddział specjalny amerykańskiej Siódmej Floty płynął pełną parą. Na czele prawie 20 krążowników i niszczycieli płynął lotniskowiec USS Enterprise, duma całej floty. Była ciemna i burzowa noc, a na mostku stał wiceadmirał Myers. Nagle pojawił się obserwator i podszedł do wiceadmirała. "Sir - zameldował - na wprost, dokładnie na naszym kursie, znajduje się jakiś obiekt". "Dobrze - odpowiedział wiceadmirał - wyślij wiadomość, że muszą zmienić kurs". "Tak jest, sir!" - obserwator stanął na baczność, zasalutował i poszedł.
Po chwili obserwator wrócił na mostek. Był bardzo zdenerwowany, ponieważ odpowiedź, jaką musiał przekazać, mogła nie być taka, jakiej oczekiwał wiceadmirał. Obserwator stanął na baczność, zasalutował swojemu zwierzchnikowi i powiedział: "Sir, otrzymałem następującą odpowiedź na naszą wiadomość: 'Byłoby lepiej, gdyby to pan zmienił kurs!'". Teraz wiceadmirał zdenerwował się i warknął do obserwatora: "Wyślij mu taką wiadomość: 'Tu wiceadmirał Myers na pokładzie lotniskowca USS Enterprise. Dowodzę oddziałem specjalnym amerykańskiej Siódmej Floty złożonej z 18 krążowników i niszczycieli. Rozkazuję ci zmienić kurs, ponieważ Siódma Flota nie zmieni swojego kursu'". "Tak jest, sir!" - obserwator zasalutował i odszedł w pośpiechu.
Po chwili wrócił i wyglądał trochę blado. Stojąc na baczność, wyjąkał: "Sir, bardzo przepraszam. Otrzymałem taką wiadomość: 'Sir, rozumiem, że jest pan wysokiej rangi oficerem marynarki wojennej wykonującym zadanie obarczone wielką odpowiedzialnością. Jestem tylko prostym marynarzem, bez specjalnego wykształcenia czy pozycji, ale z całym należnym szacunkiem, sir, wciąż byłoby lepiej, gdyby to pan zmienił kurs. Widzi pan, obsługuję latarnię morską'".


Wiceadmirał Myers, nie amerykańską postawę z dzisiejszego świata przypomina najbardziej
_________________
‭‭Ewangelia według św. Jana 3:21 BW1975‬‬
[21] Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego są dokonane w Bogu.
 
     
radek 
Zasłużony
I st. PSM


Potwierdzenie wizualne: 1000
Pomógł: 37 razy
Dołączył: 24 Lip 2021
Posty: 787
Poziom: 25
HP: 104/1490
 7%
MP: 711/711
 100%
EXP: 21/73
 28%
Wysłany: 2024-03-13, 14:32   

Pies nad jeziorem(Z książki "Duchowe przypowieści Sai")

Dawno, dawno temu
Świętemu człowiekowi zadano pytanie: "Kto wskazał ci tę drogę?". Odpowiedział: "Pies. Pewnego dnia zobaczyłem go ledwo żywego z pragnienia, jak stał nad wodą. Za każdym razem, gdy patrzył w swoje odbicie w wodzie, bał się i cofał, poniewaz myślał, że to jakiś inny pies. W końcu był tak zdesperowany, że porzucił cały swój strach i wskoczył do wody, w której 'inny pies' zniknął.
Pies doświadczył tego, że przeszkoda, jaką był on sam, bariera między nim, a tym, czego szukał, niejako zniknęła, gdy zdobył się na odwagę. Dokładnie w ten sam sposób zniknęła moja przeszkoda, gdy uświadomiłem sobie, że przeszkodą było to, co brałem za swoje własne ja. Tak oto pierwszy raz wskazano mi ścieżką dzięki zachowaniu psa".


Nie uważam, żebym się posunął dalej niż wielu ojców, a oświadczyłem nie mniej niż wielu synów. Jest to nieostatnie oświadczenie
_________________
‭‭Ewangelia według św. Jana 3:21 BW1975‬‬
[21] Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego są dokonane w Bogu.
 
     
nike 
Administrator


Potwierdzenie wizualne: 125
Pomogła: 1321 razy
Dołączyła: 13 Sty 2013
Posty: 13638
Poziom: 71
HP: 9650/29245
 33%
MP: 0/13963
 0%
EXP: 417/608
 68%
Wysłany: 2024-03-13, 17:52   

Radek, te twoje opowieści, przypowieści, są przecudowne i bardzo głębokie, lubię też różne marzenia, które wydają się PRAWIE PRAWDZIWE, jak ci twoi autorzy.
Pisz dalej , to jest SUPER.
_________________
שים לב במי אתה בוטח
patrz komu ufasz !
mile pozdrowionka nike.
 
     
radek 
Zasłużony
I st. PSM


Potwierdzenie wizualne: 1000
Pomógł: 37 razy
Dołączył: 24 Lip 2021
Posty: 787
Poziom: 25
HP: 104/1490
 7%
MP: 711/711
 100%
EXP: 21/73
 28%
Wysłany: 2024-03-13, 19:05   

Kto jest sprawcą?(Z książki "Duchowe przypowieści Sai")

Dawno, dawno temu
pewien indyjski bramin mieszkał w domu otoczonym dużym ogrodem. Pracował w nim codziennie i przez lata bardzo przywiązał się do rezultatów swojej pracy. Ogród stał się naprawdę pięknym miejscem, rosło w nim dużo dorodnych krzewów i cudownych kwiatów rozmieszczonych w dobrze utrzymanych rabatkach. Bramin codziennie je podlewał, a czasami nawoził, aby piękno jego ogrodu nie miało sobie równych. Całe jego życie koncentrowało się wokół ogrodu, z którego był bardzo dumny.
Święte pisma stanowiły najważniejszą część edukacji bramina; należałoby powiedzieć, że dobrze znał religię i tradycje swojego kraju. W czasie porannych modlitw zawsze prosił Pana, aby pobłogosławił jego pracę w ogrodzie.
Pan zauważył to, ale widział także wielką pychę, jaką bramin okazywał z powodu swojego ogrodu. Dlatego postanowił poddać go próbie. Któregoś dnia późnym latem, gdy ogród wyglądał najpiękniej, z kwitnącymi krzewami, z mnogością kwiatów i rabat, Pan przebrał się za mnicha i przyszedł w odwiedziny. Mnich przespacerował się po ogrodzie i głośno wyraził swój podziw: "Och jak ślicznie! Nigdy nie widziałem tylu pięknych kwiatów w jednym miejscu. Och, patrzę na te kwiaty! Ach! Och!".
Bramin słyszał w domu te okrzyki zachwytu i podziwu i wyszedł na zewnątrz, aby zobaczyć, kto tak bardzo zachwyca się ogrodem, że wyraża to głośno. Widząc bramina, mnich zapytał: "Panie, proszę powiedz mi, kto założył ten ogród? Nigdy nie widziałem czegoś podobnego. Jest taki piękny. Jest po prostu doskonały. Kto go założył?". Bramin poczuł się niezmiernie szczęśliwy ale też dumny i odrzekł: "Mój dobry mnichu, wszystko, co tutaj widzisz, to moje dzieło, rezultat wielu dni, tygodni, miesięcy i lat sumiennej pracy, traktowania każdego krzewu i każdej rośliny jak własnego dziecka". Mnich odpowiedział: "Musisz być bardzo dumny z tego, co osiągnąłeś". Bramin skinął głową i odpowiedział, uśmiechając się skromnie. Następnie mnich opuścił ogród.
Za kilka dni Pan przyszedł znowu. Tym razem przyjął postać starej, chorej krowy, która słaniając się chodziła po rabatkach, a także obgryzała pąki i świeże liście z krzewów. Bramin usłyszał ten hałas i wyszedł zobaczyć, co się stało.. Gdy ujrzał szkody, jakie spowodowała krowa, oburzył się. Na początku czuł się całkowicie sparaliżowany. Później zrozumiał, że musi coś zrobić, zanim jego piękny ogród zostanie zupełnie zniszczony. Dlatego chwycił gruby kij i zaczął okładać nim starą krowę, aby wypędzić ją z ogrodu.
Wtedy wydarzyło się coś strasznego. Stara krowa nagle padła martwa na ziemię, na środku najpiękniejszej rabatki w ogrodzie. W Indiach krowę uważa się za świętą i jej zabicie jest niewybaczalne. Bramin był naprawdę zaskoczony nagłym obrotem zdarzeń i stał w miejscu z kijem w ręku całkowicie skonsternowany. W tej samej chwili niespodziewanie w ogrodzie ponownie pojawił się mnich i powiedział do bramina: "Panie, martwa krowa w waszym ogrodzie! Święte zwierzę! To naprawdę bardzo źle. Prosze powiedzieć, co się stało?".
Bramin odrzekł: "Drogi mnichu, jesteś świętym człowiekiem, który zna swięte pisma. Zrozum, ja tego nie zrobiłem. Krowa nie miała czego szukać w moim ogrodzie. Niszczyła rabatki i wsystko inne, nad czym tak ciężko pracowałem. Ja tylko ją stąd przeganiałem. Nie chciałem jej skrzywdzić, ani zabić. To musiała być ręka Boga. Tak, jestem o tym przekonany, taka była wola Boga, że krowa miała tu umrzeć. Ja tego nie zrobiłem!".
W tej chwili mnich przybrał swoją boską postać i upomniał bramina: "Gdy przyszedłem tu wcześniej w przebraniu mnicha, aby podziwiać piękny ogród, pyszniłeś się jak sam stwórca. Uważałeś się za sprawcę, który stworzył to, co było dobre i piękne.. Lecz gdy zdarzyło się coś złego, jak bicie, które doprowadziło do śmierci świętej krowy, to teraz mówisz, że taka jest wola Boga i że nie jesteś sprawcą. Mój dobry braminie, powinieneś wiedzieć, że przywiązanie i pycha nie idą w parze z właściwym postępowaniem. Powinieneś działać z pokorą i oddaniem, ale bez przywiązania i ofiarować skutki swoich czynów temu, który jest Jednym, bez drugiego".
_________________
‭‭Ewangelia według św. Jana 3:21 BW1975‬‬
[21] Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego są dokonane w Bogu.
 
     
radek 
Zasłużony
I st. PSM


Potwierdzenie wizualne: 1000
Pomógł: 37 razy
Dołączył: 24 Lip 2021
Posty: 787
Poziom: 25
HP: 104/1490
 7%
MP: 711/711
 100%
EXP: 21/73
 28%
Wysłany: 2024-03-14, 07:50   

Biskup i mnisi na wyspie(Z książki "Duchowe przypowieści Sai")

Dawno, dawno temu
wyświęcono nowego biskupa, który wkrótce po ceremonii pojechał z wizytą do swoich parafian. W czasie objazdu odwiedził także wyspę, gdzie od wielu lat w całkowitym odosobnieniu mieszkała grupa mnichów. Aby biskup mógł dostać się na wyspę, sprowadzono statek. Jednak nie mógł on popłynąć bezpośrednio na wyspę, gdyż nie było tam przystani. Dlatego zakotwiczył w pewnej odległości, a biskupa zabrano na wyspę łodzią.
Dwunastu starszych mnichów mieszkających na wyspie niecierpliwie czekało na pomyślny moment, kiedy biskup postawi stopę na lądzie. Nigdy wcześniej nie przyjmowali tak znamienitego gościa.
Biskupa oprowadzono po wyspie, aby zobaczył, jak mnisi uprawiają ziemię, jak hodują własne warzywa i różne gatunki zbóż, jak prowadzą sad pełen jabłek, gruszek i winogron, jak mielą ziarno itd. Duchowny był pod wrażeniem, gdy się dowiedział, że mnisi są właściwie samowystarczalni. Gdy zwiedził wyspę, mnisi przygotowali posiłek i zanim usiedli do jedzenia, poprosili biskupa o odmówienie modlitwy. Jednak biskup nalegał, żeby mnisi pomodlili się, tak jak mieli w zwyczaju, aby mogł wysłuchać ich modlitwy.
Mnisi spełnili prośbę biskupa, zamknęli oczy i zaczęli się modlić:"Drogi Panie, Ty jesteś dawcą pożywienia, Ty jesteś samym pożywieniem, Ty jesteś nawet tym, który spożywa pożywienie. Ofiarowujemy Ci ten posiłek, tak jak ofiarowujemy Ci wszystkie nasze czyny. Zawsze nam pomagaj, abyśmy czynili wszystko jak najlepiej i pamiętali, że owoce naszych czynów należą do Ciebie, ponieważ Ty jesteś Tym, który czyni, a my we wszystkich swoich czynach jesteśmy jedynie Twoimi pokornymi instrumentami. Prosimy Cie, pobłogosław ten posiłek! Amen".
Biskup wysłuchał prostej modlitwy, ale nie był zadowolony. Powiedział: "Moi drodzy mnisi, wasze słowa są naprawdę pobożne i prawdziwe, ale jak wiecie, Pan sam nauczył nas, jak się modlić. Oto jak powinniście się modlić: <<Ojcze nasz, któyś jest w niebie, święć się imię Twoje, . Przyjdź królestwo Twoje. Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Bo Twoje jest królestwo, potęga i chwała na wieki. Amen>>".
Mnisi słuchali uważnie i poprosili biskupa o powtórzenie modlitwy, co chętnie uczynił. Po kilku powtórzeniach, mnisi oznajmili, że znają modlitwę na pamięć i zapewnili biskupa, że w przyszłości napewno będą modlić się tak, jak ich nauczył.
Po zakończeniu wspólnego śpiewania serdecznie się pożegnali. Mnisi odprowadzili biskupa na brzeg, gdzie wsiadł do łódki, która zabrała go z powrotem na statek. Gdy łódź coraz bardziej odbijała od wyspy, mnisi stali na brzegu, machając na pożegnanie swemu znamienitemu gościowi.
Na pokładzie statku kapitan poprosił biskupa o pozwolenie na wydanie rozkazu, aby podnieść kotwicę. Biskup ostatni raz spojrzał na wyspę. Cieszył się z pobytu u mnichów i czuł, że są pobożni i uczciwi. W ich towarzystwie doświadczył swego rodzaju pokoju, który był zarówno kojący, jak i wyjątkowy. Nagle biskup zawołał: "Kapitanie proszę zaczekać, ktoś się zbliża!". Kapitan wziął lunetę, skierował ją w stronę wyspy i powiedział: "Nasza Eminencja ma rację, rzeczywiście coś się dzieje, ale nie mogę uwierzyć własnym oczom". "Proszę spojrzeć!" - mówił dalej kapitan, gdy biskup sięgnął po teleskop: "Co to jest, u licha?" - duchowny patrzył i patrzył. Wreszcie rzekł: "Dobry Boże, ja też nie mogę uwierzyć własnym oczom! Zbliża się do nas jeden z mnichów, ale nie ma łodzi. Prawdę mówiąc, biegnie po falach. Jak to możliwe?!". Czekali z zapartym tchem, dopóki mnich nie dotrze do statku i nie wejdzie na pokład.
Łapiąc oddech, mnich z wyspy powiedział: "Wasza Eminencjo, bardzo przepraszam, że musieliśmy ci przeszkodzić w chwili, gdy odpływasz. Naprawdę ucieszyliśmy się z Twojej wizyty i tak wiele się nauczyliśmy, ale widzisz, nie mogliśmy do końca zgodzić się z brzmieniem ostatniego wersetu modlitwy, jakiej nas łaskawie nauczyłeś. Czy mógłbyś powtórzyć?". Słysząc to, biskup uśmiechnął się i oznajmił: "Drogi mnichu, myślę, że powinniście dalej odmawiać modlitwę, w której prosiliście o łaskę w czasie naszego wspólnego posiłku. Jestem przekonany, że dobry Pan jest bardzo zadowolony ze wszystkich waszych uczynków, więc z pewnością nie trzeba niczego zmieniać". Mnicha niezmiernie ucieszyła odpowiedź biskupa. Jeszcze raz się pożegnał i po falach pobiegł do swoich braci na wyspie.
_________________
‭‭Ewangelia według św. Jana 3:21 BW1975‬‬
[21] Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego są dokonane w Bogu.
 
     
radek 
Zasłużony
I st. PSM


Potwierdzenie wizualne: 1000
Pomógł: 37 razy
Dołączył: 24 Lip 2021
Posty: 787
Poziom: 25
HP: 104/1490
 7%
MP: 711/711
 100%
EXP: 21/73
 28%
Wysłany: 2024-03-14, 08:03   

nike napisał/a:
Radek, te twoje opowieści, przypowieści, są przecudowne i bardzo głębokie, lubię też różne marzenia, które wydają się PRAWIE PRAWDZIWE, jak ci twoi autorzy.
Pisz dalej , to jest SUPER.


Polecam stronę, na której można nabyć ciekawe książki

http://sathyasai.org.pl/
_________________
‭‭Ewangelia według św. Jana 3:21 BW1975‬‬
[21] Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego są dokonane w Bogu.
 
     
radek 
Zasłużony
I st. PSM


Potwierdzenie wizualne: 1000
Pomógł: 37 razy
Dołączył: 24 Lip 2021
Posty: 787
Poziom: 25
HP: 104/1490
 7%
MP: 711/711
 100%
EXP: 21/73
 28%
Wysłany: 2024-03-15, 22:05   

O dwóch braciach, którzy nie mogli się zgodzić, czy pójść do gospody, czy do kościoła(Z książki "Duchowe przypowieści Sai")

Dawno, dawno temu
w niedzielę dwaj bracia spierali się o to, czy powinni pójść do kościoła, czy do gospody. Nikt nie mógł kwestionować ich pobożności. W każdą niedzielę można było ich spotkać w domu bożym, lecz w tę szczególną niedzielę młodszy brat miał urodziny. Chciał się trochę zabawić, więc zaproponował, że tym razem mogliby nie iść do kościoła. Jednak starszy brat upierał się, że najpierw powinni pójść do kościoła, a dopiero potem udać się do gospody(w dawnych czasach, w niektórych krajach chrześcijańskich, gospoda znajdowała się po drugiej stronie drogi, dokładnie naprzeciwko kościoła).
"Chcę spędzić cały dzień na przyjemnościach - stwierdził młodszy brat. Wszyscy moi przyjaciele czekają na mnie w gospodzie. Jak mogę się spóźnić i ich zawieść?". "Jak możesz zawieść Pana?" - ripostował starszy brat. Po kolejnej wymianie zdań dwaj bracia zrozumieli, że nie dojdą do porozumienia. Dlatego młodszy brat udał się do gospody, a starszy brat poszedł do kościoła.
Siedząc w gospodzie z przyjaciółmi, młodszy brat nie cieszył się. Cały czas myślał o starszym bracie. "Podjął właściwą decyzję. Przebywa w domu bożym, słuchając proboszcza i uczestniczy w śpiewaniu pieśni i w odmawianiu modlitw, a ja siedzę tu z ludźmi z marginesu. Mówił mi o tym. Jak mogłem nalegać na tę bezbożną zabawę?".
Starszy brat natomiast miał inne myśli. Zastanawiał się: "Jestem tutaj wśród świętoszkowatego tłumu, a mój brat dobrze się bawi. Powinienem był go posłuchać, zamiast tu przychodzić. Czuł, że nie może nadążyć za słowami proboszcza ani całym sercem uczestniczyć w intonowaniu modlitw lub śpiewaniu pieśni. W ten sposób umysł młodszego brata był w kościele, chociaż jego ciało przebywało w gospodzie, natomiast ze starszym bratem było dokładnie odwrotnie.
_________________
‭‭Ewangelia według św. Jana 3:21 BW1975‬‬
[21] Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego są dokonane w Bogu.
 
     
Pokoja 
VIP
ZIARNKoGORCZYCY


Potwierdzenie wizualne: 7
Pomógł: 724 razy
Dołączył: 31 Sie 2014
Posty: 6290
Poziom: 55
HP: 2177/12808
 17%
MP: 4498/6115
 73%
EXP: 268/330
 81%
Wysłany: 2024-03-16, 09:03   

radek napisał/a:
Biskup i mnisi na wyspie


Modlitwa mnichów:

Cytat:
"Drogi Panie, Ty jesteś dawcą pożywienia, Ty jesteś samym pożywieniem, Ty jesteś nawet tym, który spożywa pożywienie. Ofiarowujemy Ci ten posiłek, tak jak ofiarowujemy Ci wszystkie nasze czyny. Zawsze nam pomagaj, abyśmy czynili wszystko jak najlepiej i pamiętali, że owoce naszych czynów należą do Ciebie, ponieważ Ty jesteś Tym, który czyni, a my we wszystkich swoich czynach jesteśmy jedynie Twoimi pokornymi instrumentami. Prosimy Cie, pobłogosław ten posiłek! Amen".


Siedem kierunków modlitwy Pańskiej

Cytat:
<<Ojcze nasz, któyś jest w niebie,
1. święć się imię Twoje, .
2. Przyjdź królestwo Twoje.
3. Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi.
4. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i
5. odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. I
6. nie wódź nas na pokuszenie, ale
7. nas zbaw ode złego. Bo Twoje jest królestwo, potęga i chwała na wieki. Amen>>".

mnich z wyspy powiedział: "Wasza Eminencjo, bardzo przepraszam, [...]
nie mogliśmy do końca zgodzić się z brzmieniem ostatniego wersetu modlitwy, jakiej nas łaskawie nauczyłeś.


Modlitwa z Dz. 4:23-30

Cytat:
DZ. 4:23) A GDY ZOSTALI ZWOLNIENI, PRZYSZLI DO SWOICH I OPOWIEDZIELI WSZYSTKO, CO DO NICH MÓWILI ARCYKAPŁANI I STARSI. (24) CI ZAŚ, GDY TO USŁYSZELI, PODNIEŚLI JEDNOMYŚLNIE GŁOS DO BOGA I RZEKLI: PANIE, TY, KTÓRYŚ STWORZYŁ NIEBO I ZIEMIĘ, I MORZE, I WSZYSTKO, CO W NICH JEST, (25) KTÓRYŚ POWIEDZIAŁ PRZEZ DUCHA ŚWIĘTEGO USTAMI OJCA NASZEGO DAWIDA, SŁUGI TWEGO: CZEMU WZBURZYŁY SIĘ NARODY, A LUDY MYŚLAŁY O PRÓŻNYCH RZECZACH? (26) POWSTALI KRÓLOWIE ZIEMSCY I KSIĄŻĘTA ZEBRALI SIĘ SPOŁEM PRZECIW PANU I PRZECIW CHRYSTUSOWI JEGO. (27) ZGROMADZILI SIĘ BOWIEM ISTOTNIE W TYM MIEŚCIE PRZECIWKO ŚWIĘTEMU SYNOWI TWEMU, JEZUSOWI, KTÓREGO NAMAŚCIŁEŚ, HEROD I PONCJUSZ PIŁAT Z POGANAMI I PLEMIONAMI IZRAELSKIMI, (28) ABY UCZYNIĆ WSZYSTKO, CO TWOJA RĘKA I TWÓJ WYROK PRZEDTEM USTALIŁY, ŻEBY SIĘ STAŁO. (29) A TERAZ, PANIE, SPÓJRZ NA POGRÓŻKI ICH I DOZWÓL SŁUGOM TWOIM, ABY GŁOSILI Z CAŁĄ ODWAGĄ SŁOWO TWOJE, (30) GDY TY WYCIĄGASZ RĘKĘ, ABY UZDRAWIAĆ I ABY SIĘ DZIAŁY ZNAKI I CUDA PRZEZ IMIĘ ŚWIĘTEGO SYNA TWEGO, JEZUSA. (31) A GDY SKOŃCZYLI MODLITWĘ, ZATRZĘSŁO SIĘ MIEJSCE, NA KTÓRYM BYLI ZEBRANI, I NAPEŁNIENI ZOSTALI WSZYSCY DUCHEM ŚWIĘTYM, I GŁOSILI Z ODWAGĄ SŁOWO BOŻE.


Gdyby biskup po wysłuchaniu tej modlitwy Apostołów i innych, wskazał im że nie modlą się zgodnie z treścią modlitwy Pańskiej to też mógłby się zdarzyć cud, że przyszedłby do niego po wodzie, ktoś o kim słyszał, ale nieznany mu duchowo i powiedział, aby powtórzył 1, 2 i 3 kierunek modlitwy OJCZE NASZ, której ich nauczyłem.
Bardzo ciekawe by było, czy biskup wtedy by się uśmiechnął :-D , czy też zasmucił :oops: , że w tak literalny, cielesny sposób rozumiał siedem duchowych kierunków modlitwy, a nie dosłowne jej odmawianie, czy klepanie jak pacierza
nie mogliśmy do końca zgodzić się z brzmieniem ostatniego wersetu modlitwy, jakiej nas łaskawie nauczyłeś.
_________________
http://biblos.feen.pl/viewtopic.php?t=1817#36016 Bóg, który stworzył świat i wszystko, co na nim... Z jego ... rodu jesteśmy. Dz.17:24-28 Wierzę w: CHRZEST DLA SŁAWY OJCA I SYNA I TO DUCHEM ŚWIĘTEGO (Mat.28:19); DZIEŃ MAŁYCH POCZĄTKÓW PARUZJI CHRYSTUSA od 1874r. http://biblos.feen.pl/viewtopic.php?t=2344., powrót rozumu w społeczeństwie wyboru/1914r. http://biblos.feen.pl/vie...d0b5495d4d251aa http://biblos.feen.pl/vie...d0b5495d4d251aa
 
     
nike 
Administrator


Potwierdzenie wizualne: 125
Pomogła: 1321 razy
Dołączyła: 13 Sty 2013
Posty: 13638
Poziom: 71
HP: 9650/29245
 33%
MP: 0/13963
 0%
EXP: 417/608
 68%
Wysłany: 2024-03-16, 12:34   

Często ja rozmawiam do ściany, raczej rozmawiałam, kiedy mieszkałam w Gdańsku, i kiedy już dzieci miały własne życie, mąż często był w pracy, pracował na statku, więc już miałam specjalizację w rozmawianiu ze ścianą.
Śpiewałam pieśni do ściany, bo przynajmniej nie powiedziała, że fałszuję, językami mogłam swobodnie mówić, bo nie dowiedziałam się, że źle mówię.
Tutaj jest podobnie, męża nie ma, [ odszedł, szkoda, bo zabrakło nam JEDNEGO ROKU do wspólnego przeżycia 60—CIU lat] a ja dalej sama, śpiewam , gadam językami, ale mam świadomość, że po południu jest nas więcej, piękny ogród i w ogrodzie NIE ŚCIANA NIEMA STOI, ale moja rodzina----- namiastkę TYSIĄCLECIA ---WIDZĘ.
W takich okolicznościach powstał WIERSZ-----OPOWIADANIE------powtórzę go---
Trzy wcielenia!!!
Przyszła do mnie Pani, mile uśmiechnięta,
Mówi—że chce posiedzieć troszeczkę sobie.
Aaa proszę pięknie, może herbatkę zrobię.
Ktoś puka, otworzę,-- wchodzi,
Witam moja miła, dawno ciebie nie widziałam,
Bardzo się zmieniłaś.
A ja nie pamiętam, coś ty jest, za jedna?
Widziałam Cię kiedyś?
O—tak-- pamiętasz jak w tłusty czwartek zamalowałaś tablicę smalcem, na matematyce, klasówki nie było.
OOOO pamiętam--- ale kiedy to było????
Ktoś znowu puka, proszę-- otwarte....
Czy dobrze trafiłam?
Dobrze,-- wypijesz herbatkę?
Smutno jest samemu siedzieć czasami,
Więc przyszłam posiedzieć--, troszkę między wami.
I tak-- Samotność, Starość i Smutek,
Razem zamieszkały i było im dobrze, bo się pokochały.KK :-D :-D
_________________
שים לב במי אתה בוטח
patrz komu ufasz !
mile pozdrowionka nike.
 
     
małyfilozof 
Zasłużony


Potwierdzenie wizualne: 67
Pomógł: 23 razy
Dołączył: 07 Cze 2023
Posty: 933
Poziom: 27
HP: 502/1795
 28%
MP: 0/857
 0%
EXP: 16/83
 19%
Wysłany: 2024-03-16, 13:23   

Miła Nike :-D
Spodobała się puenta Twoich wspomnień- urocza z Ciebie poetka - serdecznie pozdrawiam - hej, hej, ha całusków sto dwa
_________________
Przyjaźń łączy nas z tymi, z którymi znajdujemy wspólny język, ale prawdziwa przyjaźń to akceptacja tego, co nas różni.
 
     
radek 
Zasłużony
I st. PSM


Potwierdzenie wizualne: 1000
Pomógł: 37 razy
Dołączył: 24 Lip 2021
Posty: 787
Poziom: 25
HP: 104/1490
 7%
MP: 711/711
 100%
EXP: 21/73
 28%
Wysłany: 2024-03-16, 20:09   

Niecałe 15 lat temu Sai odwiedził mnie w szpitalu. Leżałem na łóżku kiedy do mnie podszedł i zapytał: "Dlaczego tu jesteś?". Podniosłem głowę i odpowiedziałem: "Z powodu kobiety". A On na to: "Leż wygodnie".Ułożyłem się na lewym boku, a On palcami obydwu rąk dotknął mojej prawej stopy.
Na stołówce siedzieliśmy przy jednym stole. Pytał czy mam dwie babcie. Odpowiedziałem twierdząco. Powiedziałem Mu gdzie mieszkają, bo chyba chciał to wiedzieć. Innym razem gdy byliśmy na naszej sali usłyszałem lecący za oknem samolot. Sai miał łóżko przy oknie. Gdy patrzyliśmy na ów samolot, Sai rzekł: "Zobacz jaki jestem bogaty, nawet samolot dla mnie leci"
_________________
‭‭Ewangelia według św. Jana 3:21 BW1975‬‬
[21] Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego są dokonane w Bogu.
 
     
radek 
Zasłużony
I st. PSM


Potwierdzenie wizualne: 1000
Pomógł: 37 razy
Dołączył: 24 Lip 2021
Posty: 787
Poziom: 25
HP: 104/1490
 7%
MP: 711/711
 100%
EXP: 21/73
 28%
Wysłany: 2024-03-17, 08:48   

Dwa wilki(Z książki "Duchowe przypowieści Sai")

Dawno, dawno temu
w Ameryce północnej była mala wioska, a w niej był stary Indianin, który opowiadał historie swojemu wnukowi. Chłopiec bardzo je lubił; opowieści dziadka zawsze zawierały wnikliwą lekcję. Ponieważ rodzice byli bardzo zajęci swoimi obowiązkami, dziadek i chłopiec spędzali razem dużo czasu. Gdy tylko chłopiec miał jakieś wątpliwości dotyczące spraw życia, któych nie rozumiał, zadawał pytania dziadkowi. Pod pewnymi względami dziadek wykazywał duży talent w sztuce zadawania pytań i udzielania odpowiedzi; często odpowiadał na pytania wnuka historyjką albo innym pytaniem, co sprawiało, że chłopiec musiał intensywnie myśleć, aby znaleźć własną odpowiedź.
Pewnego razu ten chłopiec zobaczył kilku wyrostków rzucających kamieniami w psa, najwyraźniej bez powodu. Gdy zapytał ich, dlaczego tak postępują, odpowiedź brzmiała: "Dla zabawy. To dobra zabawa. Lubimy to! Dlaczego nie przyłączysz się do nas?". Chłopiec lubił zwierzęta i nie cierpiał takiej zabawy, więc po prostu odmówił i poszedł do domu, do tipi dziadka. Tutaj zadał przenikliwe pytanie: "Dziadku, jak to jest, że niektózy chłopcy są okrutni dla zwierząt, albo wyłącznie dla zabawy robią coś, o czym wiedzą, że jest złe?".
Dziadek długo przyglądał się chłopcu i powiedział: "Synu, w człowieku istnieje zarówno dobro jak i zło. Jest tak, że w człowieku są dwa wilki - biały i czarny. Biały wilk wie, co jest właściwe i dobre. Czarny wilk jest zły i zachęca do popełniania złych czynów. Te dwa wilki toczą w człowieku nieustanną walkę".
Czy ja też mam w sobie te dwa wilki, dziadku?" - zapytał chłopiec. "Tak - odparł dziadek - mają je wszyscy ludzie, tak dzieci, jak i dorośli; one zawsze walczą ze sobą". "Ale - z przejęciem powiedział chłopiec - jeśli te wilki ciągle będą walczyć, to skąd mam wiedzieć, któy z nich zwycięży?". Dziadek uśmiechnął się i powiedział: "Mój chłopcze, zwycięży ten, którego będziesz karmił, ten, któremu będziesz poświęcał uwagę. Jeśli będziesz stale koncentrował całą swoją uwagę na białym wilku, będzie on wzrastał, natomiast czarny wilk zacznie słabnąć, aż nie będzie mógł już toczyć prawdziwej walki. Wówczas będziesz dobrym indianinem, który zawsze będzie robił to, co jest właściwe i dobre. Zainspirujesz innych i będą chcieli się do ciebie przyłączyć, niezależnie od tego, jakiego zadania się podejmiesz. Nie będziesz musiał ich nawet prosić. Staniesz się prawdziwym wodzem".
_________________
‭‭Ewangelia według św. Jana 3:21 BW1975‬‬
[21] Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego są dokonane w Bogu.
 
     
radek 
Zasłużony
I st. PSM


Potwierdzenie wizualne: 1000
Pomógł: 37 razy
Dołączył: 24 Lip 2021
Posty: 787
Poziom: 25
HP: 104/1490
 7%
MP: 711/711
 100%
EXP: 21/73
 28%
Wysłany: 2024-03-18, 08:42   

Drzewo spełniające życzenia(Z książki "Duchowe przypowieści Sai")

Dawno, dawno temu
pewien człowiek szedł z domu do innego miejsca oddalonego kilka mil. Dzień był gorący, więc około południa mężczyzna poczuł się zupelnie wyczerpany. Słońce świeciło jasno, a temperatura rosła. Wędrowiec dostrzegł wielkie drzewo i pomyślał: "Och, to dobrze. Położę się w przyjemnym cieniu tego pięknego drzewa i odpocznę". Jak postanowił, tak zrobił. Po jakimś czasie poczuł głód i pomyślał: "Chciałbym, aby stanął tutaj stół ze wszystkimi moimi ulubionymi potrawami. Och, jakże bym był szczęśliwy, gdybym mógł się najeść!". Natychmiast pojawił się stół zastawiony potrawami, a wędrowiec najadł się i napił, ile dusza zapragnie. Po skończonym posiłku pomyślał: "Och, to fantastycznie! To musi być drzewo spełniające życzenia. Jakie mam szczęście, że tu jestem! Teraz dobry sen to jest właśnie to, czego mi trzeba, lecz tak naprawdę chciałbym, aby znalazło się tutaj moje łóżko prosto z domu i moja śliczna, miękka poduszka, na której mógłbym położyć głowę. Wówczas zasnął bym jak anioł".
Łóżko i poduszka pojawiły się natychmiast, a człowiek się ucieszył. Teraz przyszła mu do głowy kolejna myśl: "Powinna być tu teraz moja żona. Czy nie byłoby przyjemnie leżeć i zasypiać w jej ramionach?". Natychmiast żona znalazła się w łóżku tuż obok niego. Lecz nagle wpadła mu do głowy dziwna myśl: "A jeśli to nie jest moja żona? Jeśli jest to demon w przebraniu i gdy tylko zasnę, to mnie zje?!". Myśląc w ten sposób, mężczyzna starał się nie spać, lecz w końcu zasnął, a żona błyskawicznie zamieniła się w dzikiego demona i go zjadła.
Koniec opowieści!

PS. Oto inne zakończenie tej historii. Mężczyzna obudził się pod drzewem i uświadomił sobie, że miał bardzo realistyczny sen. Odetchnął z ulgą, usiadł i przeciągnął się, gdy nagle zauważył swoją ulubioną, miękką poduszkę, poduszkę ze swojego łóżka znajdującego się w domu. Najwyraźniej podtrzymywała mu głowę w czasie snu. Ale jak to mogło się stać, skąd mogła się tu wziąć, skoro wszystko to był tylko sen? Mężczyzna zastanawiał się: "co jest rzeczywiste? To czy tamto?".

Zasiejesz myśl, zbierzesz działanie.
Zasiejesz działanie, zbierzesz dkłonność.
Zasiejesz skłonność, zbierzesz nawyk.
Zasiejesz nawyk zbierzesz charakter.
Zasiejesz charakter, zbierzesz przeznaczenie.

Sathya Sai Baba
_________________
‭‭Ewangelia według św. Jana 3:21 BW1975‬‬
[21] Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego są dokonane w Bogu.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
BannerFans.com
BannerFans.com
BannerFans.com
Strona wygenerowana w 0,21 sekundy. Zapytań do SQL: 13